Fabryka Porcelany w Katowicach. Do niedawna straszyły tu ponure ruiny, a dziś to miasto w mieście
Jeszcze dekadę temu budynki dawnej fabryki w katowickich Bogucicach niszczały. Dziś, dzięki renowacji, stworzono miasto w mieście, czynne całą dobę przez 7 dni w tygodniu. Swoje biura ma tu wiele firm, a wieczorami można wybrać się na wystawy, koncerty i spektakle. Miejsce znów tętni życiem.
Spis treści
- Porcelana z Górnego Śląska ma już 100 lat tradycji
- Potencjał starej fabryki
- Historyczna przestrzeń wraca do życia, cegła po cegle
- Katowiczanie widzą, że w tym miejscu dzieje się dobrze
- Dziś fabryka to miasto w mieście, czynne całą dobę
- A co z produkcją porcelany?
- Inne „Metamorfozy na Plus”. Zobacz najbardziej spektakularne przemiany!
Porcelana z Górnego Śląska ma już 100 lat tradycji
Dzieje katowickiej porcelany sięgają 1920 roku. Wtedy powstała pierwsza górnośląska fabryka Ryszarda Czudaya. Kilka lat później w przedsiębiorstwo zainwestował słynny na Śląsku koncern rodu Giesche. Firma kupiła kompleks budynków, w katowickich Bogucicach, które wcześniej służyły jako magazyny paszowe. Po przystosowaniu obiektów około roku 1925 rozpoczęto produkcję. Z czasem fabryka przejęła produkcję porcelany elektrotechnicznej, następnie rozpoczęła produkcję serwisów dla polskich ambasad i jednostek wojskowych. W latach 1939–1940 zakład reprezentował Polskę na Wystawie Światowej w Nowym Jorku.
W czasie okupacji zakład przekształcono na Giesche Porzellanfabrik, zrezygnowano w tym czasie ze złocenia porcelany. Po wojnie fabryka została znacjonalizowana, a w 1952 roku zmieniono jej nazwę na „Bogucice”.
Fabryka została zamknięta w 1994 roku i w ramach prywatyzacji wykupiona przez spółkę „Porcelana Śląska”. W pierwszej dekadzie XXI wieku z powodu trudności finansowych zakład upadł. W 2012 roku kompleks zyskał nowego właściciela, w którym Fundacja Giesche rozpoczęła długą, trwającą ok. 10 lat modernizację fabrycznych zabudowań, tworząc w tym miejscu Park Przemysłowo-Technologiczny „Porcelana Śląska Park”.
– W cyklu „Metamorfozy na Plus” prezentujemy przedsięwzięcia, dzięki którym zapomniane historyczne obiekty i wnętrza otrzymują drugie życie za sprawą pasjonatów, racjonalnych biznesmenów, rzetelnych samorządowców, czy wreszcie – niespokojnych dusz... Wszyscy oni ożywiają dzięki swoim wizjom dorobek umysłów i rąk pokoleń architektów, inwestorów i budowniczych, którzy na placu budowy zostawili przed laty nadzieję, że ich dzieło ucieszy w odległej przyszłości jeszcze niejedno oko...
Potencjał starej fabryki
Rewitalizacja Fabryki Porcelany w katowickich Bogucicach była procesem niezwykle skomplikowanym. Wszystko zaczęło się właśnie w roku 2012. Wtedy na coraz częstsze spacery w okolice starej fabryki wybierał się Rafał Wyszyński, obecnie prezes Fundacji Giesche, która prowadzi inwestycję i zarządza dziś obiektami.
Rafał Wyszyński wpadł na pomysł, który wtedy wydawał się wielu, zwariowany, niemożliwy, nierealny. Pomysł postawienia tej przestrzeni na nogi, aby mogła znów komercyjnie funkcjonować, być perełką Katowic, łączyć ludzi biznesu i rozrywki.
Gdy spojrzycie na archiwalne zdjęcia, które pokazują w jakim stanie była ta przestrzeń kilkanaście lat temu, zrozumiecie, jak dużo wyobraźni i odwagi trzeba było mieć, aby porwać się na taki projekt.
– Pomysł od początku był taki, aby ożywić to miejsce i stworzyć niemal odrębne miasto. Wszystko czego ludzie potrzebują do pracy i rozrywki musiało być tu na miejscu - łatwe, miłe, przyjemne, wygodne i ciekawe dla oka – mówi Aleksandra Kandzia-Ulrych, wiceprezes Fundacji Giesche. – Jednak podstawowy problem, by przyciągnąć najemców był taki, że mieliśmy do czynienia z dużym obiektem wymagającym gruntownego remontu i zagospodarowania terenu. Aby ktoś zainteresował się tym miejscem, musiało ono znów być ładne. A takie nie było. Było zimno, brudno i brzydko. Przez dachy lała się woda, nie było chodników. Za to wszędzie sporo żelastwa, mnogość parkanów, suwnic, garaży, przybudówek, które powstawały na przestrzeni lat i kompletnie nie pasowały do historycznej zabudowy. Nic nie zachęcało do tego, aby się tu zatrzymać – wspomina.
Mimo tego Rafał Wyszyński, prezes Fundacji Giesche, widział w tej przestrzeni potencjał.
Historyczna przestrzeń wraca do życia, cegła po cegle
Modernizacja budynków i przestrzeni nie przebiegała tak, jak niektórym mogłoby się wydawać – pojawia się inwestor, remontuje wszystkie obiekty, zagospodarowuje teren, dzieli wnętrza i oddaje pod klucz najemcom. Projekt realizowany był etapami i w kilku obszarach.
Jak mówią w fundacji, od początku najważniejsze było to jak zainteresować ludzi tym miejscem, aby mogli sobie wyobrazić, nawet w tej trudnej strukturze, jaki będzie efekt końcowy. Żeby to zrobić, najpierw trzeba było pokazać im już coś ładnego, gotowego. Projekt rozpoczęto zatem od modernizacji najmniejszego, prostego jednokondygnacyjnego budynku, w którym znalazły się biura Fundacji Giesche, by zapraszając potencjalnych najemców mogli wyobrazić sobie, jak obiekty mogą wyglądać docelowo.
Drugi obszar, o który trzeba było zadbać, to infrastruktura zewnętrzna, by ludzie przyjeżdżający na teren fabryki od razu widzieli, że dzieje się dobrze, że robi się coraz bardziej czysto i dostępnie.
– Równolegle trwało też zabezpieczanie wszystkich budynków, łatanie dachów, orynnowanie, żeby woda nie lała się do wnętrz, pogarszając ich stan – mówi Aleksandra Kandzia-Ulrych. – Kolejny etap to oczyszczanie tej tkanki ze wszystkich elementów, które kompletnie nie pasowały do całości. Nie były czerwoną cegłą, a dobudową z lat 50-tych i późniejszych. Jakiś garażyk, magazynek, który kiedyś komuś był potrzebny. Było takich obiektów naprawdę sporo. Pozwoliło nam to uzyskać spójną, czystą przestrzeń i odsłonić te najcenniejsze obiekty – dodaje.
Sukcesywnie odsłaniano też charakterystyczną dla obiektów poprzemysłowych, a szczególnie dla Śląska, czerwoną cegłę w pomieszczeniach. Po kolei przygotowywano wnętrza, tak aby wprowadzać najemców. W ostatnim etapie odrestaurowano elewacje zewnętrzne, ciągi komunikacyjne i parkingi.
Katowiczanie widzą, że w tym miejscu dzieje się dobrze
To co zwraca uwagę, gdy spaceruje się po terenie dzisiejszej, zrewitalizowanej fabryce, to widok budynków, których elewacje nie zostały oczyszczone. Nie wyglądają tak cukierkowo, jak w innych poprzemysłowych zmodernizowanych przestrzeniach. W fundacji tłumaczą, że to zabieg celowy. – Nie wszystkie budynki będą oczyszczone. Chcieliśmy zostawić trochę tej historii i farby, którą pamiętają katowiczanie. Nie chcemy być tacy plastikowi, by każda cegiełka wyglądała jak nowa. Ludzie to doceniają, przychodzą i mówią: hej, to jest ta fabryka, którą pamiętamy! Poza tym wygląda to dobrze, oddaje ducha tego miejsca. Taki był nasz pomysł.
Przywracanie do życia zabudowań po starej fabryce, nie było tylko zadaniem projektantów i ekip budowlanych. Niemal przez cały czas trwania inwestycji prowadzono działania promujące to miejsce, żeby mieszkańcy Katowic przypomnieli sobie o nim. Zapraszano studentów architektury z Politechniki Śląskiej oraz uczelni z Czech i Słowacji, by przygotowali swoje projekty i pomysły na odbudowę i bawili się tą przestrzenią. Rozpoczęto też organizację eventów, wystaw i koncertów.
Dziś fabryka to miasto w mieście, czynne całą dobę
Dziś Fabryka Porcelany funkcjonuje 7 dni w tygodniu od rana do nocy. W dzień to przestrzeń do pracy. Szczególne upodobały sobie to miejsce firmy IT, startupy. Jednym z pierwszych najemców był On Lemon. Dzieciaki odwiedzają Bajkę Pana Kleksa, świetne miejsce do edukacji i zabawy, które możecie zobaczyć na zdjęciach w galerii. Są butiki, sklepy, przestrzeń coworkingowa, klinika dentystyczna, restauracja, która w starym fabrycznym kominie ulokowała piec do pizzy. I jest to prawdopodobnie najwyższy piec na świecie.
Popołudniami teren fabryki staje się miejscem rozrywki. Organizowane są spektakle, wystawy, liczne koncerty. Miejsce znów tętni życiem.
A co z produkcją porcelany?
Produkcja porcelany nigdy nie ustała i od 1925 roku trwa nieprzerwanie do dziś. Zmieniła się oczywiście jej skala i struktura. Kiedyś był to duży przemysł. Dziś na terenie funkcjonuje raczej manufaktura. Kiedy w 2008 roku obiekty przejął syndyk masy upadłościowej, elementy fabryki związane z produkcją zostały wykupione przez firmę BGH Network i ta pod logiem „Porcelany Bogucice” nadal produkuje.
Dziś na terenie prowadzony jest etap zdobienia i wypalania porcelany. Biała porcelana jest kupowana, przede wszystkim z polskich fabryk. Na miejscu doświadczone kalkarki i malarki nanoszą zdobienia. Malarki malują głównie złotem i platyną, co wymaga bardzo zaawansowanych umiejętności. Następnie wykonywany jest wypał porcelany ozdobionej. Katowicką porcelanę można kupić m.in. w sklepie firmowym na terenie fabryki.
Porcelana Bogucice nadal produkuje tzw. złotego orzełka, czyli porcelanę, która w 1994 roku została wybrana jako oficjalna do polskich ambasad na całym świecie. I do dziś ambasady uzupełniają swoje komplety porcelany z charakterystycznym złotym orłem.
Jeśli będziecie w Katowicach, koniecznie musicie odwiedzić to miejsce. Zapraszamy również do obejrzenia galerii zdjęć, która oddaje skalę i poziom skomplikowania 10-letniego projektu przywracania do życia zapomnianej poprzemysłowej przestrzeni.
Inne „Metamorfozy na Plus”. Zobacz najbardziej spektakularne przemiany!
W naszym cyklu „Metamorfozy na Plus” odwiedzamy miejsca, w których współcześni wizjonerzy i inwestorzy przywracają do świetności dorobek swoich poprzedników. Do tej pory zwróciliśmy uwagę na:
- Dom frankoński na Pogórzu Kaczawskim. Uratowany w ostatniej chwili. Wokół zawaliło się już wszystko
- Stary spichlerz w Gdańsku zyskał oszałamiające wnętrza. W co się zmienił?
- Stacja Kultury Pyskowice. Odnowiony dworzec zmienił się w przestrzeń kultury, sztuki i lokalnej aktywności
- Imponująca renowacja w Baszni Dolnej. Z zaniedbanego przystanku powstała Galeria Kolejnictwa Stacja Basznia
- Młyn Maria na wrocławskim Nadodrzu. Otrzymał życie, którego tylko pozazdrościć
- Metamorfoza fabryki „Wigencja”. Łódź przekształciła zaniedbaną fabrykę w nowoczesne centrum kultury
- Kamienica przy Pomorskiej we Wrocławiu. Metamorfoza przy użyciu skalpela?
- Puławska 51, Warszawa. Była pijalnia wód, warzywniak, piekarnia... Skończyło się na lodziarni
- Zamek w Mosznej. Droga od sanatorium dla nerwowo chorych do hotelu. Nadal dobrze działa na skołatane nerwy
- Dom przysłupowy w Grabiszycach stał opuszczony przez kilka lat. Po wzorcowej renowacji znów tętni życiem
- Perła Żeliszowa – od ruiny do zachwycającej ikony Dolnego Śląska
- Tak zmieniła się Elektrownia Powiśle w Warszawie. Niegdyś zasilała Pałac Kultury, dziś przyciąga restauracjami i sklepami
- Stara Cechownia kopalni Saturn w Czeladzi była ruiną. Po spektakularnej metamorfozie dostała nowe życie
- Zamek w Muszynie podniósł się z ruin po 300 latach. Zobacz zdjęcia niezwykłej metamorfozy
- Stara Drukarnia w Szczecinie – kiedy magia historii spotyka się ze współczesnością
- Metamorfoza 120-letniej kamienicy w Bytomiu zaskakuje. Z budynku została tylko ściana frontowa
- Metamorfoza Cukrowni Żnin. W dawnych budynkach przemysłowych powstały hotel, restauracja, basen, sauny, kino
- Pałac Struga na Dolnym Śląsku. Remont odsłonił renesansowe skarby
- Barceló Warsaw Powiśle. Część dawnej elektrowni przeobraziła się w nowoczesny hotel pełen pamiątek przeszłości
- Skarb ukryty pod tynkiem. Pocztowa 19 w Szczecinie – metamorfoza klimatycznego lokalu. Zobacz zdjęcia
- Urządzili dom w dawnej stajni na Dolnym Śląsku. Metamorfoza z niezwykłą historią
- Dworzec w Wolsztynie przeszedł metamorfozę! Jak odmienili go poznańscy architekci?
- Metamorfoza oficyny dworskiej w Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie. Zmieniła się nie do poznania!
- Willa Lentza w Szczecinie. Od przepychu po miejsce twórczej pracy i sentymentalnych wspomnień szczecinian
- 200-letni dom podcieniowy na Żuławach odzyskał blask po... rozbiórce i odbudowie
- Stara Szwalnia w Lesznie zmieniła się w luksusowy apartamentowiec
- Obserwatorium Astronomiczne w Tymcach i jego przemiana. Ze starej wieży ciśnień powstała perełka Podkarpacia
- Luksusowy hotel Altus Palace we Wrocławiu działa w murach dawnego Pałacu Leipzigera. Zobacz przemianę zabytku